Wena mi wróciła, ale radości brak :-(
lipca 08, 2009Już miałam pisać o braku weny, o braku chęci do czegokolwiek... Pominę to, że pogoda straszna. Z jednej strony upały, z drugiej ulewy. Mieszanka można powiedzieć wybuchowa....
Od tygodnia mój najukochańszy kot Kabaret walczy o życie... i ma tę walkę przegraną. Ma białaczkę...
Codziennie jeżdżę z nim na kroplówki i zastrzyki....
Przeżyliśmy razem 16 lat, najwierniejszej i najpiękniejszej przyjaźni i miłości. Niezwykłej, bo i Kabaret jest kotem niezwykłym. Niesamowicie inteligentny, piękny, mądry...
Pamiętam dzień kiedy się urodził, gdy moja przyjaciółka przybiegła do mnie oznajmiając, że jedno kocię już jest.... Poleciałam jak na skrzydłach, bo zamówiłam u niej kotka.
Był cudny, maleńki, czarniutki, przyssany swoim nieproporcjonalnie dużym pyszczkiem do futra matki. Na prawej łapce miał dwa najmniejsze na świecie białe paluszki. Pomyślałam wtedy "będziesz mój". Nawet nie zdawałam sobie sprawy co to oznaczało "MÓJ". Najbardziej "MÓJ" kot na świecie.
Nawet wieść gminna niesie, że mój mąż chcąc wejść w posiadanie tak wspaniałego kota, popełnił ze mną małżeństwo :-))) Ale kot i tak nadal był "MÓJ". Owszem po jakimś czasie zaakceptował kolesia, który sypiał po drugiej stronie łoża. Jednak nie zmieniło to jego, cudownej, kociej miłości do mnie....
Będzie mi go brakowało, choć jeszcze trochę czasu mamy... w piątek wet ma podjąć ostateczną decyzję. Zresztą jakakolwiek ona będzie, ileż może żyć kot z białaczką...???????
Cieszę się, że mam to drugie futro, bo ciężko by mi było tak, bez mruczącego, cieplutkiego futerka, bez porannego pomiaukiwania, ocierania się....
Uwielbiam koty....
Dziś popełniłam kilka kubeczków, to tak na powrót weny, w zasadzie pokazuję te dwa "domkowe". Motyw domkowy mnie nie opuszcza. Wymodziłam też kilka kwiecistych, ale takie już pokazywałam, maki, chabry....
Wena definitywnie mi siadła przy kolejnym quilcie, wzór świetny, dość pracochłonny. Miał iść "do ludzi", ale ten zostanie chyba u mnie. Muszę zrobić następny.
A w ogóle zapragnęłam zrobić jedwabny quilt z ręcznymi aplikacjami. Aż mi się chce śmiać z siebie samej, jeszcze niedawno pisałam, że nie lubię ręcznego szycia. Poczyniłam już próby przyszywania ręcznego aplikacji igłą tak cieńką, że nie wiem jak ją chwycić. Używa się do tego celu transparentnych, poliamidowych nici o grubości ludzkiego włosa (no... takiego grubszego :-)
22 comments
Dobrze że jesteś bo już się martwiłam. Są na świecie rzeczy na które nie mamy wpływu ... zatem ciesz się chwilą po prostu. Kubasy fajowe takie jak cala Ty domowe i ciepłe pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSmutne dni przed Tobą... zwierzęta domowe to jak członkowie rodziny, po ich stracie tak samo cierpimy :/
OdpowiedzUsuńPodziwiam robótki :) Trzymaj się
Strasznie mi przykro z powodu Twojego ulubieńca tym bardziej, że ja też bardzo lubię koty.
OdpowiedzUsuńTwory Twoje bajeczne ...
Ściskam mocno
Ciężkie chwile przed Tobą.. trzymaj się.. Musisz to jakoś przeżyć..
OdpowiedzUsuńA Twoje wytwory jak zwykle cudne! Podziwiam za cierpliwość (ja nie znoszę szyć!)
Pozdrawiam.. uściski!
13ko, Dagmaro, Kasandro, Elle dziękuję, wiem... oswajam się już od jakiegoś czasu z tą myślą....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was gorąco
Przykro mi strasznie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się jakoś.
Twoje robótki swietne,szczególnie podusia..
Pozdrawiam gorąco.
Bardzo mi przykro, nasi mali domownici to niby tylko zwierzęta, mi jednak jest bliska franciszkańska dewiza o braterstwie pomiędzy nami a braćmi mniejszymi. Sama pałam miłością do kotów - tym mocniej współodczuwam Twój ból. Trzymaj się cieplutko, Ania
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro ...ciężkie chwile przed tobą ,zatem bądź dzielna .
OdpowiedzUsuńA Twoje prace świetne ,zwłaszcza ostatnia podusia podoba mi się bardzo.
Pozdrawiam ciepło.
Współczuję :((
OdpowiedzUsuńAle miał długie, szczęśliwe kocie życie.
Trzymaj się jakoś.
Bardzo mi żal Ciebie i kotka :( Ja w takich sytuacjach tłumaczę sobie, że takie jest koło życia. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńzdrowia dla sierściucha życzę... ja też mam kicię - już 14 lat i nie wyobażam sobie że kiedyś jej nie będzie :( pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi przykro....
OdpowiedzUsuńprzykro mi...
OdpowiedzUsuńpiękne jest to co robisz! poduszka-zakochałam się!
Aagaa, Aniu, Ito, Evvo, Mia, Szewczykana, Elisse, Babibu... dziękuję za miłe słowa... Chyba pomagają Kabaretowi, bo zaczął jeść :-) więc jest ciut lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie
To smutne co piszesz o Kabarecie. Zwierzeta domowe darzymy szczegolnym uczuciem, wiec boli bardzo, gdy cierpia i odchodza. Przezyliscie ze soba dlugi okres.
OdpowiedzUsuńTwoje prace, jak zwykle piekne. Ty piszesz o braku weny, a ja podziwiam Twoja "produktywnosc". Przez rok nie zrobilabym tego wszystkiego.
Ladne zdjecie masz w profilu :-).
Pozdrawiam serdecznie.
bardzo ci współczuję, wiem jak okropne to uczucie gdy nic nie możesz zrobić... i podziwiam, że masz jeszcze głowę do robótek
OdpowiedzUsuńViolcio, Ushii dziękuję za miłe słowa (o zdjęciu też :-). Te robótki to właśnie to "tylko" bo na więcej brakło mi konceptu, ale od wczoraj Kabarecik jakby radośniejszy. Mam nadzieję, że jutrzejsza wizyta u weta potwierdzi, że z nim lepiej i zostanie z nami jeszcze. A i mnie od razu lepiej jak widzę jego żywsze oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
życzę Panu Kotu jak najwięcej zdrówka.
OdpowiedzUsuńa odnośnie białaczki u zwierząt, u jednego z moich psiaków też jakiś czas temu stwierdzono białaczkę, a nieco później okazało się, że jednak nie tylko padła mu wątroba, tylko objawy były te same... a wszystko przez pedigree pale :(
Współczuję choroby kotka. ja równiez miałam 16-letnią kotke i niestey biedaczka padła ze starości. Nie miała juz siły chodzić - ze wzg na syzbki paraliż tylnych łapek miałam podjąc ostaeczną decyzje co dalej. Decyzje podje;lam- kosztowała mnie sporo stresu ale nie było wyjścia- bo się męczyła okrutnie a ja rarem z nią. Wróciłam do domu by ją zabrac do weterynarza a ona biedna sama umarła tego dnia. Było mi smutno i źłe ale wiedziałam ze juz nie cierpi
OdpowiedzUsuńja równiez kocham futrzaki - koty.
Ushii jest lepiej, kot je i jest ciut żywszy, ale na jak długo nie wiadomo. Cóż pozostaje się cieszyć, że jeszcze jesteśmy razem.
OdpowiedzUsuńMili, przykro mi z powodu Twojego kotka. Miło mi, że do mnie zajrzałaś.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Alizee,tak mi przykro z powodu kotka...wiem co to znaczy stracić czworonożnego przyjaciela.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie.
kubeczki wbrew smutkowi - bardzo radosne. To dobrze, niech śpiewają. Podusia przesłodka!!
OdpowiedzUsuń