Wiśniowo..weekendowo....
lipca 12, 2009Musiałam trochę odreagować stres ubiegłego tygodnia.... Kabaret zaczął jeść, a to w przypadku jego choroby oznacza ogromną chęć życia. Nadal jest marny i słaby, ale je!!!! Jak długo będzie z nami nie wiadomo, ale nawet weterynarz ucieszył się, gdy powiedziałam mu że kot zaczął jeść.
Udałam się więc na weekend do mojego taty (oczywiście zostawiając kota pod czułą opieką mojego męża).
O tej porze roku zieleń w jego ogrodzie eksploduje (chwilowo przełamana ledwie widoczną czerwienią wiśni, czereśni, porzeczek i.... mojego auta ;-). A trzeba wiedzieć, że ten ogród to totalna dzicz. Trochę lubię takie ogrody, jednak doszłam do wniosku, że trzeba będzie tam wprowadzić trochę zmian i popracować nad jego ucywilizowaniem.
Ale to później. Na razie częściowo ogołociłam wisienkę, niby nieduże drzewko, ale w tym roku owocu mnóstwo i do tego w rozmiarze XXL .
W najbliższym czasie więc mam mrożenie owoców, smażenie konfitur i mam wielką chęć na naleweczkę wiśniową. Bo na orzechówkę już zebrałam kilka zielonych kulek :-)
Odpoczęłam.... i nabrałam chęci do dalszego działania :-)
I ucieszyłam się jak po powrocie powitał mnie prawie niesłyszalny miauk mojego Kabarecika...
Po deszczu...
18 comments
Piekne zdjecia, szczegolnie to ostatnie...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za twojego kotka, pozdrawiam cieplo.
Zjadłabym po kolei wszystkie owoce z działki Twojego taty :) Tak apetycznie wyglądają!
OdpowiedzUsuńJa również mocno trzymam kciuki za kotka!
Pozdrowienia wieczorne.
Ale owocowy pościk.Śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNalewkę z orzecha chętnie bym zrobiła.Masz jakis wypróbowany przepis?
Czy wiesz jak nazywają sie te białe kwiatuszki z czwartego zdjecia?Tez mam te mini-rumianki a nawet nie wiem jak sie zwą..
Pozdrawiam serdecznie
Piękne fotki i te turkusowe wiaderko... Pozdrawiam, kotka też :)
OdpowiedzUsuńLena, Paula, Dagmaro z kotem faktycznie lepiej i jakoś mi lżej, że choć taki chory to jest, czasem wyjdzie, połazi, pomizia się....
OdpowiedzUsuńAagaa na nalewkę biorę 10 zielonych orzechów, wrzucam do malaksera i trochę je masakruję, (można je drobno pokroić, stłuc) zalewam 40% wódką, choć podobno lepiej jest spirytusem.
Dodaję jeszcze trochę cukru, tak z pół łyżeczki, ale do tej wódeczki.
Niestety nie wiem co to za kwiatki, ale tak się do mnie uśmiechały :-))))))))
Pozdrawiam Was dziewczyny :-)
Ja mam już w słoikach truskawki, wiśnie, czereśnie, dziś dokończę produkcję agrestową. Czekam na sensowne ceny malin bo na razie zwalają z nóg ;((. Czerwone porzeczki wręcz uwielbiam zdecydowanie wolę je do serów niż żurawinę jeśli uda mi się je zdobyć na 100% zrobię dżem.
OdpowiedzUsuńNalewki z orzechów nigdy nie robiłam. Ale mam jeszcze butelczynę malinówki, jeżynówki i wiśniówki z ubiegłego roku, w tym eksperymentuję z truskawkówką ;).
Dziś kolejna porcja tartych ogórków na zupę i może kilka słoików w zalewie musztardowej.
Cieszę się że wracasz do życia.
Pozdrawiam i lecę po zakupy bo słońce ostentacyjnie wygania mnie z łóżka.
Wspaniały ten ogród...tyle tam pyszności rośnie. Powiem ci,że ja też uwielbiam takie dzikie i zarośnięte ogrody, gdzie nie wiadomo co kryje się za kolejnym krzaczkiem. Ma to swój wielki urok i choc nigdy nie miałam rodziny na wsi, to raz byłam w takim ogrodzie jako dziecko i do dzisiaj wspominam go z wielkim sentymentem. Wiśni zazdroszczę, ja mam malusią wisienkę i było na niej tylko 15 wiśni:)Trzymam kciuki za kociaka!Oby mu sie udało pożyc jeszcze trochę!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
hm ... cóż za pyszności.
OdpowiedzUsuńzdjęcia bajeczne
Pozdrawiam
Z całego Twojego postu najbardziej ucieszyła mnie wiadomość, że kotkowi poprawia się. Bardzo się cieszę. A wiśnie smakowicie wyglądają...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych prawdziwych owoców... Kupne (przynajmniej te, na które ja trafiam) są praktycznie bez smaku i zapachu...
OdpowiedzUsuńNiedawno dowiedziałam się,że 2-letnia sunia naszych przyjaciół ma białaczkę... Chore stworzonka są takie bezbronne...
Pozdrawiam gorąco :))
Rewelacyjne zdjęcia :) Zamarzyło mi się takie wiadro pełne czereśni ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
cieszę się razem z Tobą z poprawy kotka!
OdpowiedzUsuńa to zdjęcie z wiadrem to działa na ślinianki, nie powiem...
Cieszę się,że słoneczko zawitało u Ciebie! Tyle wspaniałości!
OdpowiedzUsuńżaden ogród nie może dorównać klimatem takiemu wiejskiemu ze wszystkimi tymi natury darami , tajemniczością i zakamarkami :)) Sliczne zdjęcia . Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuń13ko jesteś niesamowita, ja nawet ćwierci tego nie mam w słoikach :-)
OdpowiedzUsuńEllise, Nettiko ja też lubię takie dzikie ogrody i jeszcze gdzieś na wsi to może taki ujdzie, ale to jest podmiejskie osiedle domków i w zasadzie taka dzicz to już zaczyna być obciach.
Kasandro, Mia, Elle, Ushii, Ilooka, Joanno dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa.
Pozdrawiam Was serdecznie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrawdziwie zaczarowany ogród i pewnie pełna ekologia!
OdpowiedzUsuńWiśnie lubię ,jak zresztą wszystkie kwaśne owoce.
Cieszę się ,że polepszył się stan zdrowia Twojego kota i niech tak już zostanie.
Pozdrawiam ciepło.
piękne fotografie, aż zapragnęłam tam być... położyć się pod czereśnią, jeść truskawki prosto z krzaka i porzeczki też, może zebrać orzechy na nalewkę... po deszczu ziemia i ogród ma taki specyficzny zapach.... lubię go :)))
OdpowiedzUsuńwiśniami to mi narobiłaś smaku... i na razie tak tylko zostanie... w weekend zaplanowaliśmy malowanie więc na bazarek nie pojadę.... zresztą żadne kupne nie mogą się równać z takimi "domowymi" ... oj, zazdroszczę :))))))
pozdrawiam serdecznie :)))