Gipsowy lew, to taka trochę dziwna pozostałość po mojej babci.
W Jej wielkim mieszkaniu, mieszkał sobie na kaflowym piecu lub pianinie. Potem przeniósł się na wielką szafę z lustrem.
Jakoś nikt go nie chciał.
W pierwotnej wersji był jakiś taki pozłacany tak, że z daleka wyglądał jak z mosiądzu. Może dlatego nie wzbudził zainteresowania. A tak sobie Pan Gipsowy Lew został moim Lwem Salonowym.
No... może poza okresem kiedy był Lwem Balkonowym narażonym na działanie pogody przeróżnej..... kiedy go w końcu zobaczyłam serce mi się prawie pokroiło ze smutku i ze złości za własne niedbalstwo.
Tak Lew dostał nową skórę. I myślę, że mu całkiem do twarzy.
Oto on w kilku odsłonach:
Lew
Reviewed by Renata
on
maja 28, 2009
Rating: 5
9 comments
Taki " surowy " też chwycił mnie za serce , ja w ogóle mam słabość do wszelkich kotowatych :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się , że go przygarnęłaś . Pozdrawiam cieplutko
Chyba lepiej mu w tej wersji, ma swój urok
OdpowiedzUsuńSwietny. Ja mam slabosc do lwow, takie marzenia malej dziewczynki. Wzielo sie to chyba z opowiadan mamy jak bawila sie na lwach przy bramie wjazdowej do ich domu. Jako mala dziewczynka marzylam o nich. Wiec teraz sprawilam sobie dwa lwy "zardzewiale" (mialy byc zeliwne,ale byly tylko tak pomalowane) pilnujace wejscia na taras.
OdpowiedzUsuńKochana Alizee - lew zdecydowanie zyskał na tej nieco wymuszonej, jak rozumiem, przemianie. Teraz wygląda jak wiekowe, kamienne lwisko i to jest to! Już nie miej wyrzutów sumienia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, P.
Mnie się też w tej wersji "kamiennej" bardziej podoba. Osobliwy jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Fajnie ze ocaliłaś lwa przed zniszczeniem , teraz będzie pięknie zdobił Twój dom .
OdpowiedzUsuńPOzdarwiam
Dziekuję dziewczyny za dobre słowo o przemianie mojego lwa. Zresztą ja też uważam, że jest mu lepiej. Bardzo mi się taki srogi podoba ;-)
OdpowiedzUsuńViolcio, pokażesz swoje lwy, ciekawam.
Pozdrawiam serdecznie
nadałaś mu drugie życie, drugą młodość!!!
OdpowiedzUsuńnie w moim stylu, ale bardzo piękny!!!!
jak zobaczyłam pierwszą fotkę, nie czytając tekstu, byłam przekonana, że to wiekowe znalezisko z giełdy staroci...
pozdrawiam
Świeże powietrze dobrze mu zrobiło:) A kamienne lwy w hurtowej ilości podziwiałam we Lwowie.Ciepełko zostawiam!
OdpowiedzUsuń