Hafty i kilka detali
maja 29, 2009Po mojej babci....
Szydełkowa, niciana serweta robiona przez moją babcię, jest już bardzo stara. Praktycznie już jej nie używam w obawie przed zniszczeniem.
Obrus, który był zszyty z dwóch części, duży, lniany. Podzieliłam je na dwie i przez wiele lat miałam piękne lambrekiny na okna.
Dziś znów spoczywa na dnie szafy, w ten sposób ma większe szanse na przeżycie. Choć i materiał i haft są grube, i wydają się niezniszczalne.
Kilka aplikacji hafciarskich. Niezwykle precyzyjne, wyszywane bardzo cieńką nicią i niewyobrażalnie cieńką igłą. Mnie taka igła wyleciałaby z rąk, albo musiałabym ją trzymać pęsętą. Mam gdzieś ich kilka.
Cekiny w buteleczce po Butapirazolu, włożone jeszcze ręką babci. Ileż to już lat tam leżą 25...30... a może więcej...
I coś co mnie wzrusza ilekroć biorę te kajety do ręki, "Historia Bolesnej Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa".
Babcia była niezwykle religijną kobietą. Podobnie jak moja prababcia.
21 comments
o MATKO !!!!
OdpowiedzUsuńCuda po prostu cuda !!!
Wspaniałe pamiątki, a te zeszyty o jejku.
To pismo - takim pismem nikt już nie pisze, jest w nim coś specyficznego, moja nauczycielka niemieckiego (nie żyjąca już niestety) pamiętam też miała ten charakter pisma. Piękny.
Pozdrawiam
Kobieto! Ależ Ty masz skarby w domu!
OdpowiedzUsuńKoronkowy obrus przyprawił mnie o zawał serca z zachwytu. Chętnie bym nad nim siadła i Przeliczyła wzór żeby zrobić kopię współczesną.... Cudeńko po prostu!
Widać, że Twoje Babcia miała złote ręce! Hołub te skarby, hołub...
Pozdrawiam cieplutko w ten zimny majowy dzień
A tej jeszcze mi się przypomniało odnośnie charakteru pisma... Siostra mojego Dziadka tez miała podobny. Sekret w tym, że szanowne Panie uczyły się kaligrafii! :D
OdpowiedzUsuńWOW...jestem w szoku po prostu.
OdpowiedzUsuńTe koronki i hafty -przeurocze.Wzruszył mnie widok zeszytów i to pismo...Takie charakterystyczne....
Pozdrawiam Cię gorąco
Tak, kiedyś uczono kaligrafii, nawet mój ojciec posługuje się dość specyficznym pismem, takim wypracowanym powiedziałabym. Ja zawsze marzyłam o tym, aby ładnie pisać... no cóż nie powiem, że bazgrzę, ale do ładnego to mi daleko.
OdpowiedzUsuńSerweta jest faktycznie boska, moja babcia, jak to dawne kobiety, potrafiła robić niemalże wszystko, a jak trzeba było brała konie, pług i szła orać pole, i cóż z tego, że była służba, jak trzeba było, to się nie oglądało na innych. Przyznam się, że bardzo imponuje mi takie podejście do sprawy ;-))
Pewnie też dlatego czczę te przedmioty, bo jest w nich zaklęta jakaś nieśmiertelna moc i siła.
Pozdrawiam również zmarznięta i zgrzybiała dziś :-(
Cudowna jest ta serweta :)
OdpowiedzUsuńPozdr An
Same piękności- ten obrus, te hafty, te zeszyty. Moja babcia miała podobny charakter pisma, nieco inny ale to zdjęcie od razu przeniosło mnie w zeszyty pełne zapisków adresowych, kucharskich mojej własnej babci
OdpowiedzUsuńPrzyprawisz mnie o zawał co wynikiem zazdrości wszechogarniajacej będzie ! Cuda posiadasz absolutne . Pozdrawiam cieplutko choc deszczowo
OdpowiedzUsuńNettiko, żadnych zawałów proszę!!!! :-) mam jeszcze trochę rzeczy do pokazania.
OdpowiedzUsuńKamila, ja też mam kilka przepisów kulinarnych babci, jeden taki na lody na przykład, na końcu którego napisane jest mniej więcej tak: i po zrobieniu (tych lodów znaczy) zanieść do chłodnej piwnicy!!!!!!!
Nic dodać nic ująć, co ja pokolenie lodówek i zamrażarek mogę wiedzieć o CHŁODNEJ PIWNICY...
....
Pozdrawiam gorąco
Wspaniale zeczy, niesamowite pamiatki, szczegolnie ten zeszyt. Tyle stron zapisanych, rozumie dlaczego Cie to wzrusza.
OdpowiedzUsuńObrusy tez sa cudowne, przepiekna robota. Sa u Ciebie w dobrych rekach. Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam
Zgadzam się z tobą, że rzeczy, które posiadasz mają swoje magiczne znaczenie, a zeszyty to jak dla mnie pamiątka niesamowita. Pisałam kiedyś na moim, blogu o książkach wyrzuconych po zmarłym doktorze. W śród książek znalazłam pamiętnik. Był pisany piękną kaligrafią. Dla tego człowieka i ludzi, którzy się wpisali był to czas wygnania z Polski i tęsknota za krajem. Schowałam to głęboko do szafy. Przykre jest to, że tak osobista rzecz została po prostu wyrzucona do śmieci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Piękne pamiątki!
OdpowiedzUsuńTwoje skarby uświadomiły mi,że kiedy mojej babci zabraknie,będę podobnie jak Ty chronić najcenniejsze pamiątki.Aby moja córka mogła kiedyś posłuchać opowieści o prababci i poczuć jej obecność,choćby dzięki przedmiotom które po nie zostaną...
piękne zdjęcia, pięknych przedmiotów.... przychodzę na Twojego bloga z herbatką i mogę odetchnąć tak po prostu przy pięknych przedmiotach...dzięki :)
OdpowiedzUsuńO matko, Zielicho ile ja bym dała za pamiętnik pisany ręką moich praprzodków. Ale widać tam na wschodzie jakoś nie było takiego zwyczaju, nic mi nie wiadomo na ten temat. A szkoda.
OdpowiedzUsuńNo.. może nie było czasu, bo ludzie to byli zapracowani jednak.
Czasem czytam jakieś stare listy, no wprost słów brak.... mój ojciec posiada listy mojego pradziadka do prababki (zanim wzięli ślub), normalnie MUSZĘ je kiedyś pokazać.
A mój pradziadek ten to dopiero miał piękne pismo.....
Pozdrawiam serdecznie
Jakie piękne pamiątki!! Niesłychanie! Zazdroszczę :) Serwety są powalające, a te kajeciki ze starym pismem.... mmmmmm.... brak mi słów :)
OdpowiedzUsuńPiękny ten obruski. Mówi się: Mieć i nieużywać, to jak nie mieć. No i tu bym się zastanawiała i chyba bym używała, pamiątka jest wspaniała ale nigdy nie wiadomo czy "nasze dzieci" będą lubować się w starociach, czy nie wyrzucą bez sentymentu, a mieć po to aby wiedzieć że się ma ale oczów nie cieszyć... nie wiem zastanawiam się... ;) co do kaligrafii mnie uczono pisać i w podstawówce i liceum i na studiach, ale nie mam pamięci do takich rzeczy a styl pisma mam okropny :P Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochane Dziewczyny za miłe odwiedziny :-)
OdpowiedzUsuńDagmaro masz trochę racji, ale póki dzieci są małe, chowam pewne rzeczy. Potrafię sobie wyobrazić mojego syneczka jak ściąga taką serwetę ze stołu łącznie z tym co na stole. Zresztą z tego powodu w ogóle nie używam obrusów i serwet.
Albo jak w jego sprytne rączki wpada taki kajet... on ma zapędy niszczycielskie.
Poczekam aż podrosną i może uda mi się zachęcić je do przechowywania pamiątek po przodkach.
Pozdrawiam serdecznie.
Piękna serweta... przepiękna po prostu!
OdpowiedzUsuńKurcze, fajnie, że w twojej rodzinie pamiątki przypadły takiej osobie, która ma do nich szacunek i nie wyrzuci ich po prostu, albo zniszczy. U mnie niestety ta odrobina co została trafiła często do osób o całkiem przeciwnym podejściu...
A co do kaligrafii, mnie też jej uczono i to trudne nie jest, ale te pióra do kaligrafii maja troszkę inna stalówkę niż się teraz najczęściej używa. No i długopisem to beznadziejnie wygląda, a teraz mało kto używa pióra...
pozdrawiam
Ja lubię pisać piórem, albo ołówkiem. Długopis jakoś mi nie "leży" a już do szału doprowadzają mnie pióra czy długopisy kulkowe. Po prostu nie umiem tym ładnie pisać. Mnie nie uczono kaligrafii, ale pamiętam, że w pierwszej klasie pisaliśmy wyłącznie piórem i miałam takie samo, jak potem znalazłam u babci (to na zdjęciu).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lubię oglądać Twoje piękne przedmioty :)
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że trafiły w DOBRE ręce :)
http://markonzo.edu http://www.fileradar.net/users/view/49801 http://www.hpluscommunity.com/profiles/blogs/tempurpedic-matress http://aviary.com/artists/ashleyfurnitur nimani http://www.cellsea.com/user/home/CR4b760ee2697fd
OdpowiedzUsuń