to co lubię (wnętrzarsko)

lubię fajne wnętrza... no nic odkrywczego, bo każdy/każda z nas lubi fajne wnętrza. Grzebiąc od wielu lat po rozmaitych forach, magazynach ...

lubię fajne wnętrza... no nic odkrywczego, bo każdy/każda z nas lubi fajne wnętrza.
Grzebiąc od wielu lat po rozmaitych forach, magazynach wnętrzarskich, poradnikach, książkach i innych periodykach wysnułam tezę, że nie ma wnętrz złych, są tylko źle zrobione.

Myślę, że wiele z was patrząc na swoje domy czy mieszkania ma problem co gdzie, jak, w jaki sposób, jak ustawić, co gdzie zawiesić, gdzie położyć, jak oświetlić, co gdzie rzucić.

I całe szczęście, że dożyliśmy czasów, gdy można sobie pogrzebać w sieci, kupić kilka pisemek (lepszych, gorszych) ale jest możliwość zerknięcia co można zrobić z naszym ulubionym kątem, albo jak zagospodarować zbyt ciasną łazienkę,  jak rozplanować kuchnię.

Generalnie jako osoba o niskim poczuciu praktyczności w pierwszej kolejności patrzę na estetykę, efekt wizualny, artystyczny, na całość. Zresztą jako, że głównie zajmuję się dopieszczaniem wnętrz niespecjalnie zwracam uwagę na to czy kanapa jest dobrze postawiona czy nie. Choć czasem gdy wchodzę do cudzych mieszkań mam chęć przestawić to i owo, co sugeruję moim klientom.

Za to zgodnie z powiedzeniem, że szewc bez butów chodzi za diabła nie mogę ogarnąć mojego mieszkania. Co wymyślę, to nie zdążę zrealizować, bo albo brakuje mi czasu, albo siły, albo pomysł jest tak mocno przemyślany i przewyobrażany, że już nie mam ochoty wdrażać go w życie. Bo w międzyczasie zakiełkuje mi coś nowego.

I tak można sobie życie przeżyć, i nic.
Tym razem jednak mam plan, brzmi groźnie, ale go mam.

No ale zanim pokażę co mi wpadło do głowy, ponacieszam oczy gotowymi wnętrzami, po które najfajniej byłoby wyciągnąć rękę do monitora......

Chyba najbardziej kręci mnie popartowski klimacik, w który wsunęłabym trochę art deco, boho, industrialu i vintage.... po ludzku to będzie eklektyzm jaki albo fusion.



źródło

futro na kanapie cudowne, do wymiziania natychmiast

źródło

tu całkiem fajnie, choć może fiolecik dywanu zamieniłabym na coś innego.

źródło 

delikatnie, ale z charakterem


źródło

niby nic, a niebieskości przyciągają wzrok,


źródło

dywan, kanapa, poduszki..... a w ogóle wszystko :)



lekka jazda, ale odrobina szaleństwa się przyda, jedynie ten zwierz w paski mi nie leży (nie znoszę naturalnych skór zwierząt we wnętrzach, od biedy może być jakaś ekoskóra)


 źródło

znów obraz i kanapa :)


źródło

łaaaaaał.... patchwork na ścianie i dywan, i poduszki... i w ogóle cała reszta super!


źródło

szafa absolutnie boska posłużyła mi za inspirację, mój artdecowski kredens już od wiosny tego roku przybrał czarny kolor i to był zaczątek prac (jak widać tempo mam obłędne ;-) o moim kredensie możecie poczytać TUTAJ, jest to mebel, którego za żadne skarby świata nie pozbędę się. Kredens ma w parze pomocnik, który też się przerobił na czarno :)

źródło

jak już jesteśmy przy czerni, to moje łóżko sypialniane zaczęło wyglądać trochę podobnie, tylko się zastanawiam czarny czy ciemny brąz? Ściany białe.


i oczywiście bez efektu glamour :)



jeszcze inna wersja łóża



wersja chyba najbliższa mojej artystycznej naturze (znów bez zwierza na podłodze lub z eko-zwierzem)



wracając na salony ech.... śliczny, musztardowo-żółciutki wintydżyk



źródło

i tu jeszcze taki milusi zestaw :)



źródło

może nie do końca coś takiego, ale patchworkowa kanapa (to też takie ektorpowate) może fajnie wyglądać, ściany absolutnie nie, choć lusterka chętnie.... no i jaki czadowy żyrandol ;-)


źródło

z całej tej mojej wnętrzarskiej podróży bardzo, ale to bardzo tę witrynę na patchworki


źródło

od biedy mogłaby być nawet taka

źródło

Gdybym nie miała mojego kredensu, nie mogłabym spać przez toto i te kotowane na ścianie

źródło

albo TO, oooooooooo ;-)

źródło

albo takie piękne :)


na podłodze może sobie spocząć taki uroczy marokańczyk (ha ha chyba coś ostatnio przerabialiśmy na paradyżowych warsztatach o takim wzorze na podłogę)


albo taki uroczy pasiaczek :)


a najchętniej taki persik


źródło

albo taki (ech te wiszące kominki....)




takiego z podłogi też bym nie wyprosiła, wręcz przeciwnie, a zresztą całe wnętrze mogę zabrać do siebie ;-) tyle przestrzeni do zagospodarowywania :) :)

Gdybym tak miała od zera urządzić duży dom.... byłaby niezła wycieczka po stylach, ale.... zabawa wnętrzem to jest to co lubię :)

*********

I tym radosnym akcentem ściskam Was :) za oknem coraz bardziej jesiennie, jutro ponoć deszczyk i deszczyk, i deszczyk.... czyli jesień pełną paszczą. Ale i tak w tym roku zadała nam piękna, że tylko dziękować. Jeszcze wczoraj pstrykałam piękne fotki na INSTA :)





You Might Also Like

4 comments

  1. Renatko bo to tak jest że szewc w dziurawych butach chodzi. Bywając w innych wnętrzach człowiek miałby ochotę przestawić to i owo, zerwać ze ściany obrazek lub rzucić fajny dywan na podłogę, zaś u siebie nigdy nie starcza na to czasu - albo w głowie kłębi się tyle pomysłów, że zanim zdążysz go zrealizować masz inny już look na wnętrze. I w simie tkwisz w miejscu :)

    Zaserwowałaś mi tu kolory jakie uwielbiam we wnętrzach - czuję się w takich dobrze, a te kredensy - sama bym przygarnęłą nawet jakby obdrapane były :)
    Podejrzewam, ze jak człowiek dobrze pogrzebie w sieci to takie perełki jeszcze uda się wychwycić w dobrej cenie.
    Mam u siebie takie stareńkie fotele na drewnianych nogach, którym jakby dać nowe obicie to wyszedłby niezły design z lat 60 :)
    Buziaki na ten nowy dzień Kochana

    OdpowiedzUsuń
  2. hahah niskie poczucie praktycznosci... tez z tym walczę ;))) z wnetrz które zapronowałas.. z kazdego bym cos skradla ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne wnętrza zaprezentowałaś, każde ma w sobie coś !!! A chyba przede wszystkim swoją duszę...:)))
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie, w wolnej chwili, będzie mi miło: http://takpoprostudom.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ale się naoglądałam u Ciebie! Nie ma to jak dobra inspiracja! Chyba szykuje się jesienny remoncik, żeby rozgonić doła ;-)
    No cóż, ja zrobiłam się za to praktyczna, jednak mnóstwo psich łap biegających po podłodze spowodowało, że dywany już u nas nie mieszkają... A wszystko, co gromadzi leżakujący kurz też nie budzi mej sympatii, więc sobie oglądam tylko takie cuda jak łóżko opatulone tkaninami ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń