Patchwork
marca 03, 2009To wynik mojej niecierpliwości, tak bardzo chciałam coś już pchnąć do przodu (przynajmniej w kwestii witkowego pokoju). Przymierzałam się do niego od dawna. W planach był ambitniejszy, po zmierzeniu się z rzeczywistością, stanęło na mniej wyszukanym.
Ale i tak jestem zadowolona, że w asyście moich dwóch, najsłodszych szkrabów (Gosia cały czas na "chorobowym") udało mi się:
a) wykroić kwadraty
b) pozszywać je i następnie porozcinać, metodą "zszyj zanim potniesz", którą podpatrzyłam tu http://www.patchworkowo.org/sztuczki/sztuczki.html
c) uprasować to co zszyłam
d) zszyć to w większą całość nawet z jakąś logiką, choć Witeczek roznosił misternie ułożoną kompozycję po całym domu
e) złączyć to z kocykiem
W ogóle to chyba najbardziej lubię takie "spontaniczne" patchworki zszywane jak leci, przynajmniej takie do tej pory szyłam (aż dwa!!), a tu można sobie zaprojektować wzór, podzielić te kwadracikowo-trójkątne przestrzenie, wpleść aplikacje. Jednym słowem zaczątek profesjonalnego podejścia do szycia patchworków. No i to mi się podoba.
Materiały znalazlam fajne, w Jysku kupiłam kiedyś (tak już ze 2 lata temu) kolorowe prześcieradła różowe, błękitne i seledynowe. Specjalnie z myślą o patchworku. Niestety te materiałki po upraniu są trochę szmatławe, ale zakładam, że patchork będzie rzadziej prany niż prześcieradło.
Spód patchworka to polarowy, błękitny kocyk .
Witek na widok swojej nowej narzutki zawołał łaaaaaa...... a Małgosia złożyła zamówienie na następny.
7 comments
Jak dla mnie bomba!!!Chciałabym kiedyś coś takiego uszyć.Jak na razie patchworki mam same kupne :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i Twoja gromadkę :)
Paula, dzięki za miłe słowa ;-) aż urosłam o cały centymetr z dumy. Ale Wiesz ile ja się za to zabierałam, dosłownie jak pies do jeża. Nie jest trudne, choć przysiąść trza.
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, jak już osiągnę pewien etap wtajemniczenia, czyli posiądę i wiedzę, i praktykę, i czas (z tym ostatnim jakoś cieńko) zająć się patchworkowaniem trochę bardziej serio i może dla ludzi.
Tymczasem pozdrawiam Ciebie i przesłodką Lenkę
Patchworki bardzo mi się podobają, ale ich uszycie to jubilerska robota:) W starej Burdzie znalazłam kiedyś instrukcję, ale wysiadłam. Podziwiam tych, którzy to potrafią!
OdpowiedzUsuńŚwietna robota .Kilka razy ,ale tylko zamysł , błysnął mi ,żeby coś takiego zrobić samodzielnie . Trochę przeraża mnie wycinanie ,niezliczonej ilości elementów , bo patchworki bardzo lubię .
OdpowiedzUsuńIdealnie pasuje do marynistycznego wystroju pokoju synka .
Pozdrawiam.
Pięknie wyszedł :))
OdpowiedzUsuńBardzo profesjonalnie i zachęcam Cię abyś robiła to również dla innych :)
Gorąco pozdrawiam
Dzięki dziewczyny, po takich krzepiących słowach, aż chce mi się robić kolejne :-). Lubię szyć, a patchworki zawsze urzekały mnie swoją barwnością, "kołderkowatością" (zawsze wydawało mi się, że są takie ciepłe) i tym, że można było je zrobić prawie z niczego. No i używać wyobraźni do woli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
To pierwszy patchwork? Rewelacja! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.