jak naprawdę trudno jest uszyć upcyklingowy patchwork

Upcyklingowy patchwork totalnie mną zakręcił. Skarby tkaninowe jakie posiadam to naprawdę hektary cudnych patchworków, które możecie mieć w...

Upcyklingowy patchwork totalnie mną zakręcił. Skarby tkaninowe jakie posiadam to naprawdę hektary cudnych patchworków, które możecie mieć w domach, nosić na sobie, mieć przy sobie i w ogóle stworzyć prześwietny styl wyróżniający was z tłumu.

To koniecznie musi się stać. Te resztki tkanin wręcz wołają o przetworzenie ich, zrobienie z nich czegoś nowego, nietuzinkowego, wyjątkowego.

Ale jest i druga strona medalu - taki patchwork jest naprawdę trudny do uszycia. Dlaczego?

Dobierając tkaniny na narzutę patchworkową kupuję tkaniny w metrażu. Ich średnia szerokość to 150 cm, kupowane są też na tzw. tłuste ćwiartki czyli jakby połowy połówek metra bieżącego tkaniny, kupuje się także  na połówki metra w zależności od tego jak sklep ustawi sobie sposób odmierzania i sprzedaży tkaniny, widziałam też w niektórych sklepach możliwość kupna tkaniny co 10 cm, co daje całkiem fajną rzecz gdy np. potrzeba nam 170 cm tkaniny, nie ma konieczności zakupu pełnych metrów.

Patchwork upcyklingowy to już insza inszość. Mam jakieś resztki tkanin, bliżej nieokreślone skrawki skrawków, "niewymiary" jak mówię na kawałeczki o nieregularnych formach. A wiadomka - wyrzucać szkoda, bo jak każda szanująca się paczłorkarka zbieram każdy milimetr tkanin.

Można uszyć tzw crazy patchwork z tych niewymiarów, które i tak jakoś trzeba wygładzić i przyciąć. Można jechać spontanem i uszyć coś co będzie wyglądało fajnie, albo.... nie będzie wyglądało w ogóle.

nie spodobało mi się takie pikowanie

Pół bidy jak się sobie szyje taki niewzględny patchwork, ale jak chcesz to sprzedać.... och nie zawsze jest to takie happy. Ponoć każda potwora znajdzie swojego amatora, ale.... nie zawsze jest to takie oczywiste.

Moim pragnieniem jeśli chodzi o szycie patchworków było to, aby po prostu były ładne. Nie zawsze mi się to udawało, czasem proces szycia tak mnie pochłonął, że estetyka (w sensie doboru form i kolorów) była taka sobie. Nie no dobra.... zawsze można taki patchwork podarować nielubianej cioci albo wykorzystać jako legowisko dla kota czy psa.

O trudności swojego projektu patchworkowego miałam okazję przekonać się nie tak dawno, szyjąc misternie wykrojone kawałeczki.

Zaprojektowałam kurtkę patchworkową, która tak w ogóle to ma być WOW!!!! Sam dobór tkanin był megasmakowity, a dla dodania sobie trudności dołożyłam doń len...... Kolorystyka boska, wbijająca się w oczy i wręcz łaskocząca tył czachy, w zachwycie (tak tak, ja też lubię się jarać moimi patchworkami ha ha ha). 

Noj????????? 

Poległam przy pikowaniu :(:( bo wcale pikowanie lnu nie jest takie hopsiup, a co gorsza gdy ten len łączony jest z tkaniną bawełnianą to tego hopsiupa jeszcze więcej..... różna ciągliwość tkanin uaktywnia rozmaite chochliki. W efekcie zrezygnowałam z pikowania w linie równoległe na rzecz pikowania wzdłuż szwów i po przekątnej kwadratów.

Produkt Premium, więc musi być idealnie. Do tego ważny jest rozkład figur, bo to kurtka - forma trójwymiarowa - więc opracowanie formy, ułożenie kwadratów i dopasowanie ich do kształtu tejże formy nie jest bułką z masłem. 




Także nie powiem, od kilku dni mam zagwozdkę.... CDN....



You Might Also Like

2 comments

  1. Aż ciekawa jestem co dalej ci wyjdzie , pikowałam, znam ból, ale kurtka?ciekawe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczysz, do tego projektu przymierzałam się już od bardzo dawna. Niedługo pokażę na blogu :)

      Usuń