Maj

Maj znów wymaga ode mnie nadludzkiego wysiłku. Planowanie, projektowanie, organizowanie, realizowanie, logistyka...  zakupy, wydatki, rachun...

Maj znów wymaga ode mnie nadludzkiego wysiłku. Planowanie, projektowanie, organizowanie, realizowanie, logistyka...  zakupy, wydatki, rachunki.... kreowanie, układanie, przesuwanie, doglądanie... karmienie, dogadzanie, folgowanie, odpowiadanie.... niekończące się interesowanie i... gadanie.... 

Maj - w tym sezonie uciekł niczym pośpieszny z dworca głównego, uświadomił mi, że te wszystkie czynności i stany (czytaj wyżej) są mi dane w ciągłym ciągu, nie tylko w maju.

W zasadzie więc nie ma co. Tegoroczny Maj to przede wszystkim MATURA, która od co najmniej 10 miesięcy zdominowała nasze życie. Ale już po i mogę przede wszystkim pogratulować mojej córce samozaparcia, dyscypliny i konsekwencji. Sobie także.

Po raz pierwszy od 5 lat zakwitły piwonie. Dostałam sadzonki od sąsiadki i ucieszyłam się jak nie wiem co, bo uwielbiam ich zapach, delikatność płatków i w ogóle. Podobnie jak truskawki wnoszą powiew lata i dają nadzieję, że jeszcze sporo lata przed nami. W tym roku maj to taki trochę czerwiec. Fajnie, bo lato będzie dłużej z nami.

Ale piwonie jak to piwonie kwitną jak im się w końcu zachce, z 5 krzaków zakwitł jeden - 9 dorodnych pięknych bomb piwoniowych. Jak tu się nie cieszyć. Marzy mi się piwoniowy ogród.







Musiałam ten fakt uwiecznić, bo ich niezwykły kolor zachwyca, a upojny zapach roznosi po całym domu. Rzadko ścinam kwiaty do wazonu lubię jak dekorują ogród, ale ulewny deszcz sprawił, że pąki ugięły się do samej ziemi i w obawie, aby suki nie stratowały tak pięknego daru natury trafiły do wazonu.

No i niech nacieszą oczy i nozdrza :)


Uściski 💞💞


You Might Also Like

0 comments