Widok z okna

Ubiegłego lata wpadłam na pomysł zapisania obrazów z okna łazienkowego. Dlaczego akurat łazienkowego to nie wiem, choć może dlatego, że najm...

Ubiegłego lata wpadłam na pomysł zapisania obrazów z okna łazienkowego. Dlaczego akurat łazienkowego to nie wiem, choć może dlatego, że najmniejsze, że kadr łazienkowy jest jakiś taki bezpretensjonalny, statyczny, że lubię zaglądać za lnianą firankę i wciąż widzieć to samo.

Stary dębowy stół, sznur na pranie i moja ulubiona jabłonka dająca małe, czerwone i twarde jabłka. To jakaś stara odmiana, wtulona w dom, skrzypiąca podczas wiatru.

SIERPIEŃ

wszystko zaczęło się w sierpniowe popołudnie

PAŹDZIERNIK


północne okno tylko wiosną odwiedza słońce

LISTOPAD

listopadowy śnieg i psie ścieżki
GRUDZIEŃ



trochę białego puchu
MARZEC


pierwsze pąki liści
KWIECIEŃ



Otaczająca przyroda jest nadzwyczajna, z zachwytem i fascynacją oglądam jej przyspieszony w tym roku rozkwit. Gromadzę zapachy, kadry i kolory. Mocniej dociera do mnie fakt, że to wszystko jest przemijalne, skończone i że bardzo trzeba cieszyć się tym co jest. 

Dzisiejszy, sobotni wreszcie trochę luźniejszy poranek, choć zimny i trochę nieprzyjazny pogodowo jest pełen wdzięczności, refleksji i energii, bo tak naprawdę to wszystko co mnie otacza dodaje pałeru do działania. Łeb znów mi zakwitł i czuję jak pnącza kreatywności wracają w mój krwioobieg.

Tymczasem spadam i przesyłam 💋




You Might Also Like

2 comments