lunchbox - dylematy pudełkowe rodzica

Matko Jedyna.. ze zdumieniem stwierdzam, że ostatni post opublikowałam prawie 1,5 miesiąca temu. Czas nieubłagalnie szybko galopuje pozostaw...

Matko Jedyna.. ze zdumieniem stwierdzam, że ostatni post opublikowałam prawie 1,5 miesiąca temu. Czas nieubłagalnie szybko galopuje pozostawiając na rubieżch naszego życia głównie ślad w postaci kolejnych zmarszczek, siwych włosów i jakby coraz odleglejszych wspomnień.

Ale, że jako rok szkolny ba, nawet akademicki już się rozpoczął uzmysłowiłam sobie, że czas napisać o jakże ważnym atrybucie - śniadaniówce.

Bywając poza domem jadamy nie tylko fast foody. Jemy również ascetyczne kanapki przesiąknięte zapachem papieru śniadaniowego (zmora mojego życia). Albo gotowe, kupowane w żabach i orlenach kanapki z napompowanego pieczywa uformowane w gustowny trójkącik wypchane niewiadomoczym. Są też gotowe w sklepach spożywczych i piekarniach o wyglądzie zeszłorocznej buły, w której zastygł plaster pomidora i zwiędły liść sałaty (czasem zastanawiam się czy to nie atrapy)

A ja dziś o lunchboxach i o moim wyborze pudła.


Przez jakieś 4 lata używałam ikeowskich lunchboxów z serii 365+. Większego i mniejszego. Niby z nimi wszystko ok. Ilość i wymienność przegródek całkiem spoko, trochę wnerwia mnie pokrywka do pojemniczka na sos czy serek, bo gdy jest wilgotna ciężko ją wyjąć, wyślizguje się z paluchów i gdy niespecjalnie jest czas na pitolenie się z tą cholerną pokryweczką robi się słabo.

Minusem tych pudełek jest ich waga. Same w sobie nie są lekkie, a z zawartością robią się jak cegły. O ile gdy robię dla siebie jest OK, wrzucone na siedzenie samochodu nie stanowi dodatkowego obciążenia, tak dla ucznia szkoły średniej gdy plecak jest pełen ciężkich książek dodatkowy bagaż jest absolutnie bez sensu.

Od dłuższego czasu przeglądam w sieci i na żywo pudełka na lunch pod kątem ich funkcjonalności, pojemności, trwałości i ciężaru.

Na co należy zwrócić uwagę wybierając lunchbox?

1. Dla kogo będzie przeznaczone. Inne dla przedszkolaka, młodego szkolniaka, starszaka, ucznia szkoły średniej, studenta czy korpoludka

2. Jaki rodzaj jedzenia przygotowujemy, czyli patrz punkt wyżej. Inne dla młodszego dziecka, inne dla starszego a jeszcze inne dla korpoluda 

3. Należy pamiętać, że małe dzieci np. w przedszkolach mogą dostawać przekąski, starsze w szkołach mają czasem obiady, więc ich lunchbox jest uzupełnieniem posilku, a korposzczury muszą zaspokoić potrzeby żywieniowe w czasie przerwy na lunch i 

    a) jedzą z pudełek

    b) nie jedzą lunchu z pudełek

    c) nie wiadomo co jedzą, a żyją

4. Jeśli podstawa lunchu są kanapki, warto zerknąć na pudełka z dużą komorą na kanapki, mniejsze to miejsce na owoce i warzywa. Czasem dołączane są pojemniki na jogurt czy serek.

5. Jeśli decydujecie się na sałatki, to dobrze aby przynajmniej były dwie w miarę symetryczne przegródki: w jednej sałatka w drugiej pieczywo/tosty/grzanki. Mniejsze na drobne owoce i warzywa.

6. Jeśli ciepłe posiłki to

    a) płynne - tu sprawdzają się wszelkie zakręcane pojemniki, raczej nie słoiki choć spotkałam się z testem Yummii Yummii (stalowe pojemniki) wraz ze sloikam weka. Owszem super, ale nie dla ucznia. Dodatkowo transport lunchboxa musi się odbywać tylko w pozycji poziomej (to ważny aspekt przy uczniowskich lunchboxach - aby w pudełku nie powstał przegląd sylwestrowy

    b) stałe - warto zwrócić uwagę czy pudełko jest szczelne, aby nie bylo niespodzianek w postaci ulanego sosiku oraz jak powyżej aby nie powstał mix buraczka z kartoflem przygniecionym kotletem

a także czy pojemnik ma możliwość utrzymania temperatury, jesli nie ma możliwości podgrzania oraz czy posiada sztućce, aby nie trzeba było szukać po plecaku łyżeczki czy widelczyka lub uskuteczniać szamki paluchami

Ostatecznie patrząc też na cenę, wybrałam lunchbox Sistema to go. Ich kompaktowa forma, lekkość i możliwość umiejscowienia kanapek oraz dodatków w postaci owoców i warzyw przeważyły szalę.


W biedronie 24,99 zeta za sztukę jak dla mnie cudo (na allegro chodza drożej), zachwyt wzbudził JEDEN dyngs do zamykania pudełka. Większość oglądanych w necie ma trzy albo cztery podobne do tych ikeowskich (z własnego doświadczenia szlaczek mnie trafia gdy któreś to cholerne coś nie chce się domknąć). Brak widelczyka i łyżeczki to minus, jednak ja zaopatrzyłam się w drewniane i daję dzieciakom gdy zachodzi taka potrzeba.


Ponoć zakręcany pojemniczek mało szczelny i jak dacie dziecku lub sobie zbyt luźny sosik, to się może okazać niefajnie. Okoliczni donieśli mi jednak, że podobne pojemniczki można nabyć w KiKu  (sugeruję kupić zanim inflacja zeżre kikowskie ceny)

Cóż jeszcze mogę dodać o lunchboxach jako użytkowniczka takowych. Zdecydowanie pomagają urozmaicić posiłki młodego osobnika. Fajnie przygotowane przekąski, kanapki i dodatki zachęcają do jedzenia różnorodnych produktów.

Sama się rozwinęłam w temacie kompaktowego żywienia i wierzcie mi moja kreatywność kulinarna wskoczyla na inny poziom. To już nie jest buła zapakowana w papier czy torebkę Jana Niezbędnego, to jest pewien proces żywienia młodego człowieka, a tym samym kształtowanie zdrowych nawyków żywieniowych (jako matka niejadka i AS-a z wybiórczością pokarmową mam sporo do powiedzenia w temacie.

Moje osobiste lunchboxy również stały się lepsze, smaczniejsze i bardziej urozmaicone. Nie ma jedzenia w biegu. Pomogły mi bardziej zorganizować posiłki, sprawiły że jedzenie stało się przyjemnością, jest celebrowane, przemyślane i mniej się marnuje.

Male pudełko naprawdę potrafi zorganizować życie :) Brzmi banalnie, ale sami wiecie, że często tak jest.

I w tej kwestii także :)


Do miłego, mam nadzieję szybszego, a tyle się u mnie dzieje....

You Might Also Like

0 comments