przedświątecznie
grudnia 20, 2015Czas galopuje jak szalony, dziś zauważyłam, że ostatni post napisałam ponad dwa tygodnie temu.... i co gorsza nawet nie pomyślałam przez tę chwilę, żeby napisać kolejny...
Święta za pasem, ja jak zwykle w polu głębokim, ale bez poczucia winy, że coś tam niezrobione, niedokończone albo, że czegoś w ogóle nie będzie. Już dawno temu przestałam obarczać się myślą, że nie ogarniam tematu świąt, zwłaszcza Bożego Narodzenia, bo Wielkanoc nie nabiera takiego szalonego tempa.
Jak zwykle pewnie wszystko przygotuję na ostatnią chwilę, sporo jadła po prostu kupię, bo nie mam czasu na stanie przy garach a i tak będzie fantastycznie, bo tak naprawdę najważniejsze jest spotkanie się z bliskimi ludźmi, pogadanie, a nawet wspólne pomilczenie, wręczenie podarków z nieco głupimi minami i takie ogólne bla bla bla...
Tradycyjnie nie zjem karpia, bo choć lubię jego mięso, to do białej gorączki doprowadza mnie nagonka na te biedne stworzenia (nohh.... bywają miejsca gdzie jest jeszcze gorzej, we Francji jedzą ponoć pasztety z gęsich wątróbek tych takich tuczonych bleeeee, ostrygi, mule i móżdżki.....to dopiero pomór). Tak więc chyba raczej cieszy mnie ta prawie wege Wigilia, gdzie króluje kapusta z grochem i pierogi z grzybami zapijane czerwonym barszczem (i czerwonym winem dla zdrowotności i dla lekkości ducha, żeby w ogóle przeżyć święta ;-)
Tak czy siak grzebię w myślach gdzie mam bombki i ozdoby choinkowe, gdzie są światełka i czy w tym roku będzie choinka w doniczce bo cięta doprowadza mnie do rozpaczy z powodu sypiących się igieł (i faktu, że jak zwykle nie ma kto jej rozebrać) czy może ograniczyć się do przystrojenia dwóch już dość wyrośniętych świerków rosnących przed domem, a może strzeliste jałowce jakoś przyodziać.... Oglądam ludzkie sadyby już wystrojone, oświetlone i myślę sobie, czy, jak i kiedy uda mi się moje domostwo tak wyróżnić.....
Postaram się odpocząć i może wyspać, poczytać i pooglądać foty jakieś urodziwe (a że znów w moje ręce wpadł doskonały album o wnętrzach, to mam co kontemplować)
Ach i wydziergam co nieco i jeszcze coś przepikuję (ostatnio mam górę nowych pomysłów na ręcznie robione, lniane quilty)
I takie mam plany świąteczne. Tymczasem ten przedświąteczny czas (zawodowy) jak u wielu z Was to czas wzmożonej pracy, napiętych terminów, niedoczasu, opóźnień i choćby człek nie wiem jak sobie zakładał, że zrobi, że się wyrobi, to i tak brakuje minut, godzin i dób.
nowe ręcznie pikowane lny.... więcej pokażę później
i te na stole moje ukochane...
lustra.... zbieram je od jakiegoś czasu... przeróżne.... będą zdobić sypialnię...
Ogólnie misz-masz.... gdzie spojrzeć tam COŚ.. wygląda, uśmiecha się szyderczo, wyczekuje albo gra na nosie.... czasem spojrzy z politowaniem i pokiwa palcem... a czasem udaje, że go nie ma.... ale kto by w to uwierzył????
13 comments
prawdziwie Dom Artystyczny ...pięknie ,oryginalnie ,artystycznie ....a u nas pierniczenie zaś ....bo tradycję ukorzeniłam w dziecku i musowo robić trza :))))) pozdrówki :)
OdpowiedzUsuńNo i znów się zaśliniłam na widok tego co artystycznie wyprodukowałaś przez ten czas, kiedy Cię nie było! Ech...! Ponieważ na pierniczki i u mnie nie ma amatorów, to mogę się podzielić maślanymi ciasteczkami :)
OdpowiedzUsuńSpokojnych przygotowań :) masz rację - jak czegoś nie będzie, to przecież nic się nie stanie - nie to najważniejsze w święta by mieć czyste okna akurat w tym okresie! Jak zawsze ładne obrazki z Twojej pracowni. Miło popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo podobnie...na luzie ;))) Pierogi, uszka, krokiety, barszcz, szarlotka, makowiec, sernik zostalo zamowione u naszej zaprzyjaznionej kucharki i chociaz wszystko kupione, to jednak domowej roboty :)))Dla mnie to najlepsze rozwiazanie. Jedynie groch z kapusta, salatke warzywna robimy sami i Boze Narodzenie gotowe. W pierwszy dzien swiat dojadamy "resztki" z lodowki, a w drugi jemy w naszej ulubionej restauracji.
OdpowiedzUsuńPorzadki domowe robione sa na biezaca i naprawde dla mnie jest glupota przewracanie domu do "gory nogami" akurat w tym czasie.
Celebruje to co sprawia mi najwieksza radosc, czyli bliskosc mojej rodziny, ktora niestety widze tak rzadko.
Piekne kadry :)))
stół bardzo mi sie podba :)
OdpowiedzUsuńPRZEPIĘKNE KADRY!!!Cudowne obrusy i cudne aranżacje.Ja się wcale nie przejmuję, że nie mam pierników własnoręcznie robionych, że nie będzie pierogów, najważniejszy jest czas spędzony w gronie najbliższych.Karpia kupiłam już patroszonego, a choinkę dopiero dziś ubierałam.Na święta zawsze brakuje czasu, dlatego życzę niespiesznych i bogatych w cudne chwile świąt.I oby do wiosny ;-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńUrocze te serduszka. Cudownych Świąt!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w obrusie :) A myślałam, że uczucie do przedmiotów nie istnieje...
OdpowiedzUsuńKocyki, narzuty sa rozkoszne! Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńWesołych Swiąt:)
OdpowiedzUsuńReniu, radosnych i spokojnych Świąt Ci życzę, powolnych i leniwych a w Nowym Roku dni pełnych uniesień twórczych - w to, że takie będą w Twoim przypadku nie może być inaczej:)
OdpowiedzUsuńściskam,
Marta
U nas pierniczków mnóstwo - wszyscy uwielbiamy! Ale teraz Olga piecze je sama, ja jestem tylko pomocnikiem.
OdpowiedzUsuńKarpi od kilku lat również nie kupujemy z tego samego powodu, co Ty.
Niech te święta będą tak piękne jak świat na Twoich zdjęciach!
Pozdrawiamy!
Niedawno było Boże Narodzenie a już tuż tuż trzeba będzie malować jaja i szykować króliki wielkanocne....
OdpowiedzUsuń