Dzień jak co dzień czyli poświąteczny mix myślowy
grudnia 27, 2022I po świętach jak mawiali starożytni, zleciały niczym z bicza. Tym bardziej, że w tym roku kalendarz wykpił się bezlitośnie i nie dał ani jednego dodatkowego wolnego dnia.
Bardzo lubię przedświąteczny zgiełk, choć dla mnie zawsze oznacza wiele pracy. Praktycznie do ostatniego dnia pracowałam po kilkanaście godzin dziennie, aby zrealizować marzenia moich klientek i klientów. Nie żebym narzekała, bardzo lubię swoją pracę. Jednak sami wiecie, że w ostatnich latach życie stało się o wiele trudniejsze. Inflacja, rosnące podatki, zusy-srusy, vaty-sraty, raty plus rosnące ceny gazu i prądu pochłaniają naprawdę ogromną część zarobionych pieniędzy.
Jednak życie toczy się dalej rozpędzone całkiem dobrą passą, którą przerwały błędne wybory nieoświeconych ludzi, pandemia i w końcu wojną za wschodnią granicą. Nie da się o tym myśleć tak na co dzień, bo łeb eksplodowałby i rozsypał się niczym tajemniczy prezent w warszawskiej komendzie głównej policji. I czasem trzeba po prostu uciec od złych wiadomości.
Dlatego daję nura w pracę, bardzo intensywną, bo zaplanowałam sobie jeszcze jedną rzecz, którą zaczęłam 5-6 lat temu, a nie wiem czemu projekt ten odłożyłam na "niewiadmokiedy".
Do tego ambitnie założyłam sobie wykończenie wnętrza domku. Idzie bardzo opornie również z braku pomysłów. Aż mi ciężko uwierzyć, że moja kreatywność tak się uśpiła. Chyba mam przesyt zmian w życiu.
Już zaczynam planować ogród. Czuję, że zupełnie nie uporałam się z nim w ubiegłym sezonie. Tara dodatkowo zniszczyła mi mnóstwo roślin. Muszę pomyśleć jak ochronić te, które uratowały się przed jej psimi zapędami.
Pracownia - moja pięta achillesowa. Tu mam największy dylemat jak ją ogarnąć. Ostatnio więcej pracuję w "terenie" ale bardzo przebardzo potrzebuję dobrze zorganizowanego miejsca do pracy.
No dobra.... bo lada moment eksploduję jak ten granatnik i uraczę swoje niemalowane ściany papką z pomysłów niczym świąteczną sałatką.
0 comments