weekend
lutego 27, 2015U mnie pod znakiem błękitów.
Właściwie gdybym miała wybrać jeden kolor dla siebie, pewnie byłby to błękit, niebieski, szmaragdowy.... ale zaraz po nim wszystkie inne.
Jakoś nie wyobrażam sobie funkcjonowania w jednolitej kolorystyce, niebieskości koją to fakt, ale każdy inny kolor ma w sobie tyle piękna, tyle odcieni, ekspresji.... kojarzy się z czymś innym, ma jakiś inny zapach, smak, aurę, to takie coś, co powoduje, że mocniej przyciąga uwagę.
Fajnie, że są wybierane kolory roku, sezonu, stylu.... ale co z tego, kiedy podświadomie wybieramy tę barwę, która w danym momencie jest dla nas tak NAJ... (jaki macie kolor na dziś?)
Dla mnie niebieski to kolor, który przynosi spokój, ukojenie, ciszę, dlatego uwielbiam morze i niebo nad nim,
i strasznie żałuję, że nie mieszkam nad Bałtykiem - uwielbiam jego chłodną kolorystykę, czasem jakby przybrudzoną, choć gdy przemiesza się ze słońcem wyciąga tak cudne barwy, że nie można się oderwać.
Czasem szaleńczo szukam tkaniny w odcieniu, który musi pasować do innych elementów we wnętrzu. Choć w materii tkaninowej sporo się zmienia, to jednak mam wrażenie, że wiele jest do zrobienia. Oglądam wzorniki zachodnich tkanin i dostaję ślinotoku, jadę do hurtowni w mieście na jakąś dużą literę (gdzie głównie rodzime tkaniny) i wychodzę jeszcze bardziej przygnębiona niż weszłam. Albo banalne sówki, wąsy, gwiazdki, nudne kropki, paski.... czasem zdarzy się perełka, ale generalnie smut na smucie w kolorystyce jakby kto ścierkę wyżął z wiadra brudnej wody (nie.. nie... nic to nie ma z przybrudzonej kolorystyki Bałtyku :(
Brak polotu, finezji, środków finansowych czy czego jeszcze? Przecież tkaniny w ciekawej kolorystyce sprzedałyby się trzy razy szybciej niż ten powielany przez wielu producentów banał.
Na zdjęciu powyżej cudna tkanina Art Gallery Fabric Florazim Dep Sea użyta w moim najnowszym quilcie. No po prostu piękna... prosta jakaś, dwa kolory jakieś etniczne wzorki, coś jakby ludowa pisanka po naszemu.... niby nic.... a jednak....
Można?
Można!
Całe szczęście, że mam tyle pięknych rzeczy u siebie (ten Orient na górze, to oryginalny egipski, prosto z Kairu handmade, dostępny TU ). Biała pościel to oczywiście artystyczny, bo kto tak kocha białą pościel jak ja....???
8 comments
przepiękna pościel !!!!!te troczki to miszczowski dodatek psze pani :)) buziaki :)
OdpowiedzUsuńCzy biel, czy błękit...wszystkie twoje prace mnie zachwycają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
czasem nakładam coś niebieskiego...w rożnych nasyceniach...sama go n ie zawsze lubię...ale nie zdarzyło m i się ,żeby ktoś nie powiedział wówczas.." ale ty masz niebieskie oczy!!!!"...ale pościel w zgaszonych niebieskościach bałtyckich..hmmm apetycznie brzmi:)
OdpowiedzUsuńlubię niebieski w tych jego różnych odcieniach... błękit kojarzy mi się ze świeżością, ze spokojem jak piszesz... .turkus (wszak to też odcień niebieskiego) z orientem, z energią, no błękit paryski... a kolor na dziś - to misz masz na talerzu, czyli sałatka z tuńczyka z czerwoną papryką, zielonym ogórkiem i kiełkami, żółtą kukurydzą... by przegnać tę szarość za oknem (choć ja baaaardzo lubię szary)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
TROCZKI!!!!
OdpowiedzUsuńtaki promyczek słońca na zimowym niebie:)
Piękny ten granatowy pled :) i ten wielokolorowy też :) a biała pościel to wiadomo - najwyższa sztuka :)
OdpowiedzUsuńJa z niebieskim to nie koniecznie po drodze :) taka jestem monokolorowa ale pled jest piękny.........choć w lato, paleta kolorów powiększa mi się :)
OdpowiedzUsuńA.
ja tak kocham biała posciel jak ty! ale takiej pieknej to nie mam :D
OdpowiedzUsuń