maja 28, 2013
ten dzień
maja 28, 2013już za nami.... Dużo stresu, emocji, pośpiechu. Szemrzący od kilku dni deszcz ustał na chwilę, dając nadzieję, że ten pierwszy raz sukienka ...
już za nami.... Dużo stresu, emocji, pośpiechu. Szemrzący od kilku dni deszcz ustał na chwilę, dając nadzieję, że ten pierwszy raz sukienka przeżyje (za to od wczoraj leje jak z cebra :(((
Generalnie było fajnie, dzieć mój już skomunizowany. Mnie zostaje przebrnąć przez biały tydzień (no.... może ten deszcz by już sobie poszedł gdzieś...)
Pigułkowa relacja foto, niestety na robienie dobrych zdjęć nie wystarczyło mi weny. Gdzieś czytałam, że lepiej mieć podręcznego fotografa, bo w tym całym zamieszaniu trudno o dobre fotki.
No i potwierdzam.
Najwięcej frajdy miałam przy dekoracjach i dekorowaniu stołów, zrobiłam dwa jeden dla dzieci drugi dla dorosłych.
No i druga frajda dla mnie - tort, zrobiłam biszkopt i krem z serka mascarpone. Do dekoracji użyłam żywych kwiatków (też chyba jakaś odmiana margerytki). Wyglądał świeżo, dziewczęco i kwiatki pięknie wpisały się kolorystycznie w kremowe tło. Do tego dość smaczny, nasączyłam go mixem soków z mandarynek, cytryn, aromatu waniliowego i odrobiny cukru.
Czy uwierzycie, że pani w szkole następnego dnia pytała dzieci kto dostał quada i ile kasy....????!!!!!
Potraktowałam to jako durny żart.... bo to aż niemożliwe, żeby dorosła osoba zadawała dzieciom takie pytania.
Generalnie było fajnie, dzieć mój już skomunizowany. Mnie zostaje przebrnąć przez biały tydzień (no.... może ten deszcz by już sobie poszedł gdzieś...)
Pigułkowa relacja foto, niestety na robienie dobrych zdjęć nie wystarczyło mi weny. Gdzieś czytałam, że lepiej mieć podręcznego fotografa, bo w tym całym zamieszaniu trudno o dobre fotki.
No i potwierdzam.
Gosi sukienka.... powiem wprost, nie bywam zbyt często na komuniach, ale takiej rewii mody, fryzur i dodatków dawno nie widziałam (nie tylko u dziewczynek)
Moja córa jako jedyna miała wianek z prawdziwych kwiatków (dzięki dziewczyny za podpowiedź jak go przechowywać).
Sukienka wyszła dość skromnie w porównaniu z balowymi kreacjami jej koleżanek. Ale przecież nie o to chodziło, by szokować i błyszczeć. Ona była zadowolona i ja też :))) Ba, nawet koleżanki mówiły Gosi, że jej sukienka jest śliczna.
Chyba zacznę podzielać pogląd, że wolę dzieciaki w albach, choć nie ukrywam dla mojego chłopaka za dwa lata też mam fajny pomysł na ubranko do komunii.
No i druga frajda dla mnie - tort, zrobiłam biszkopt i krem z serka mascarpone. Do dekoracji użyłam żywych kwiatków (też chyba jakaś odmiana margerytki). Wyglądał świeżo, dziewczęco i kwiatki pięknie wpisały się kolorystycznie w kremowe tło. Do tego dość smaczny, nasączyłam go mixem soków z mandarynek, cytryn, aromatu waniliowego i odrobiny cukru.
Najważniejsza tego dnia jednak była dla mnie uśmiechnięta buzia mojej córy :)))
Potraktowałam to jako durny żart.... bo to aż niemożliwe, żeby dorosła osoba zadawała dzieciom takie pytania.
Uściski i do miłego!!!!