drugie życie rzeczy nieważnych
marca 23, 2025No chyba nie tak nieważnych skoro gdzieś w naszej przestrzeni znalazły swoje miejsce. Pozostały w pamięci w tajemnicy, trochę nieobecne przed światem. Przywołując też dawne wspomnienia i osoby których już z nami nie ma.
Zainspirowały mnie detale hafciarskie mojej Babci. Dawno temu zajmowała się ręcznym haftem i jako osoba blisko związana z kościołem katolickim haftowała chorągwie kościelne. Jestem nawet w posiadaniu takiego jednego niedokończonego elementu sakralnego, o którego celowości nie mam pojęcia, coś jak obrus, jakaś nakładka na .... no właśnie nie wiem (wikipedia podpowiedziała, że ten stół to mensa ołtarzowa), tak czy siak ten niedokończony twór jest bardzo misternie wykonany, złotymi nićmi, bardzo precyzyjnie i niezwykle dokładnie. Nie mam pojęcia kiedy został wykonany, dlaczego niedokończony i nie wiem gdzie go teraz mam.
Za to w ręce wpadły mi jakieś detale hafciarskie, złote tasiemki i haftowane wstążeczki. Pomyślałam, że fajnie byłoby to wykorzystać w swoich projektach, jak również inne hafciarskie cuda, które mam po Babci.
Wpadła mi niedawno w lumpie taka koszulinka cekinowa, bluzeczka na ramiączkach, jakieś takie mikre ubranko, które swoimi złotymi i srebrnymi cekinami wprost wołało "weź mnie".
I ta bluzeczka, koszulinka, mikry przyodziewek mieniący się w świetle stał się punktem wyjścia dla kolekcji aplikacji na ciuszki także z drugiego obiegu, które trafiły pod moje skrzydła.
![]() |
Kurtka moro z aplikacją Lola. Kolekcja Upcyklingowa Dom Artystyczny |
Co z tym drugim obiegiem powiecie, że tak dużo się o nim ostatnio mówi? Nic to nowego. Ja sama jestem z pokolenia, któremu przerabiano, doszywano, naszywano, cerowano i wówczas nie był to powód do radości, bo takie ubrania były raczej mało atrakcyjne i niestety trąciły jakimś niedostatkiem.
Niedostatek faktycznie wówczas miał miejsce, puste sklepy, albo produkty o wyjątkowej brzydocie gościły na sklepowych półkach. Zdarzało się, że na wystawach wisiały piękne ciuszki, a w sklepie szarzyzna, braki rozmiarowe i ogólnie słabizna. Nie było co kupić, albo kupowało się co było.
Krawcy mieli wtedy pełne ręce roboty, ale nie myślcie, że jak krawiec to już figura. Pamiętam zostałam zaprowadzona przez mojego ojca do krawca aby uszył mi spodnie i nie chcielibyście widzieć jaki model spodni uszył krawiec nastoletniej dziewczynie. Totalnie babciny albo raczej dziadkowy, koszmar. I to była moja druga i ostatnia wizyta u krawca (wcześniej krawcowa uszyła mi sukienkę do komunii, podobnie babciny model i podobne moje niezadowolenie).
Na szczęście moja mama umiała szyć i do tego miała całkiem niezły gust, dzięki temu ubrania, które mi szyła nie robiły mi siary. Choć gdy ja już zaczęłam szyć, niespecjalnie budziłam jej zachwyt moimi pomysłami, jednak z czasem zaakceptowała dziwaczne rzeczy swojej córki 😂😂
![]() |
babcine tasiemki, wstążeczki, aplikacje i koci ogon (Zgredka) |
Cieszy mnie ogromnie ten trend przerabiania odzieży, tkanin, rzeczy, szukania takich pomysłów, aby wykorzystać to co już zostało wyprodukowane. Że nie ma sensu wyrzucać, bo nie tylko o wyrzucanie chodzi, ale też chodzi o niezaśmiecanie planety rzeczami wyprodukowanymi w nadmiarze.
Moje pierwsza refleksja nad produkcją śmieci pojawiła się gdy pod koniec lat 90 przeprowadziłam się z wieżowca do kamienicy. W wieżowcu był zsyp na śmieci, w którym lądowało wszystko co się do tego zsypu zmieściło. Nie widać było ile tych śmieci się wyrzuca, bo nie wywalało się worów z odpadkami, a po prostu wysypało z kosza na śmieci. Gdy zmieniłam styl gromadzenia i eksploracji odpadów dotarło do mnie ileż tego badziewia produkuję. Nie było trendu na segregację, choć nielicznie pojawiały się jakieś kontenery, puszki na puszki czy szkło. Dziś ten problem jest bardzo istotny z punktu widzenia kolejnych pokoleń, którym przyjdzie żyć w tym śmietniku.
Dlatego bardzo mnie cieszy fakt, że to właśnie stosunkowo młodzi ludzie zaczynają dostrzegać drugie życie rzeczy nieważnych.
💓💓
0 comments