Luźne bla bla bla, czyli co robię pomiędzy igłą i nitką

Tak po cichu powiem, ze szyję w końcu patchwork dla Małgośki :-) Wiozę dziś moją córcię z przedszkola i pytam co ciekawego robiła, ona mi na...

Tak po cichu powiem, ze szyję w końcu patchwork dla Małgośki :-)


Wiozę dziś moją córcię z przedszkola i pytam co ciekawego robiła, ona mi na to, że uczyła się wierszyków na dzień mamy i.... taty.
A powiesz mi jakiś wierszyk? - Nieeee.. to niespodzianka - odpowiada z powagą w głosie.
A gdzie będzie impreza z okazji dnia mamy i dnia taty? - pytam. Czy znów w Arsusie? (mój znienawidzony dom kultury na Ursusie, z którego Witek mi uciekł gdy odbywała się impreza z okazji dnia babci i dziadka, tak.... facet sobie po prostu wyszedł przez otwarte drzwi, gdy z Małgośką stałam w kolejce do szatni po ciuchy. Jedna sekunda, a moze ułamek tejze, a synio zdematerializował się niczym kot po przestępstwie kradziejstwa kuchennego. A ja myślałam, że dostanę zawału!!!!!! Latam, biegam, wołam, szukam.... a tłum babć, dziadków, niebabć i niedziadków faluje sobie beztrosko ze stanem jeden dorosły na jedno dziecko - u mnie jeden dorosły, czyli ja, na dwoje dzieci, przy czym mam Witka, a to jakby dwoje dzieci do okiełznania.

Aż w końcu po długim czasie przynosi mi syneczka z dworu (zimno było nieco) jakiś facet, kolo sobie wyszedł ot tak... na dwór :-(((((((((((((((( Poczułam się jakbym dostała w twarz.
Ostatnio mi tak zmyka z ogrodzonego placu zabaw. Po prostu "se" wychodzi.)

.....

Ale wracając do meritum, moja córa pyta mnie: masz dość już tego Arsusa....?????
Poczułam, że ktoś mnie wreszcie zrozumiał!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Tak, to prawda. Mam dość.
Przedszkole Małgosi jest dość małe, na tyle małe, że większe imprezy odbywają się w domu kultury. Owszem są całkiem nienajgorzej zorganizowane, dzieci dowiezione autokarem, itd. Jednak dla mnie to masakra. Witek jako czlowiek w wieku w którym ciężko się skupić na czymkolwiek uwielbia wycieczki po zaciemnionej widowni, no i oczywiście uwielbia schody. Nie mogę więc nacieszyć się Małgosi występami, a muszę uruchomić swoich dwadzieścioro oczu żeby mieć ludzika choć na jednym z nich przez chwilę, bo on przemieszcza się z szybkością światła, bo a nuż fiknie mi z tych schodów (sala wielka jak kinowa). Oczywiście chciałabym też zobaczyć moją gwiazdeczkę na scenie (no i jeszcze jakieś fotki na pamiątkę pstryknąć).

Potem jest kosmos gdy się kończy przedstawienie i Małgosia schodzi ze sceny jest tak przejęta, że kompletnie nie wie gdzie co ma (Witek oczywiście nadal bada schody i inne zakamarki).
Najgorsze jest to, że on jesst z tych dzieci co nie wołają "mamaaaaaaa!!!!!!!!!!!" jak się zgubią, a szukają własnych ścieżek.

Tak więc powoli zaczynam się przygotowywać na stres jaki mnie czeka :-( A że na stresy najlepsza robota, więc tkwię w jej szponach i oto co wymodziłam ostatnio.

Siateczkę na piżamkę dla Małgosi (wiecznie mam z tym problem gdzie te piżamki-nieżamki trzymać) i kieszonki-domki dla Witka (te domki będą wisiały nad jego łóżkiem).

You Might Also Like

11 comments

  1. Nie no,piekne te domki :). Heheh ja nie mam pojęcia jak mozna sobie z dwójką poradzic ;) jak ja przy jednym brzdącu czasem wysiadam...
    podziwiam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. dzielna z Ciebie osobka,,,ja bym nie wiedziała jak z dwojka dzieci dac sobie rade,,tak aby wszystko było ok.rzeczywiscie przy takich szkrabach oczy trzeba mieć wszedzie:)))

    W kazdym badz razie trzymam kciuki za nastepny wystep ,,,aby sie powiodł i abys nie musiała sie zbytnio stresowac ,jesli to mozliwe:)

    co do Twoich robótek musze przyznac ,ze jestem pod wrazeniem,,,
    torebusia swietna..(fajny pomysł)z wykorzystaniem jej na pizamki(z ktorymi rowniez i ja mam problem)
    a te domki urzekły mnie !!!PIEKNE SA!!!i tym bardziej ,ze wykonane przez Ciebie:))
    oryginalne i z pewnoscia funkcjonalne...

    pochwal sie jak zrobisz patchwork
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Możesz mnie adoptować! Też chcę taką siateczkę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne rzeczy ..Torebusia boska i bardzo dobry pomysł na trzymanie w niej piżamki a kieszonki-domki strasznie milusie.
    No to masz sie z Witusiem,oj masz.Ciekawski chłopczyk.A występ napewno się uda.
    Na Ursusie mieszka moja siostra .Często do niej jezdzimy..
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Torebka na piżamki świetna!!!A domki urocze!
    Ach te dzieciaki;o)
    Powodzenia!A może zafunduj Witusiowi wyjście z ciocią ,babcią na spacer do pobliskiego parku.A Ty i Twoja córeczka będziecie mogły spokojnie przeżywać występ.
    Pozdrawiam.
    J:O)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, strasny stres Twoja gromadka. Podziwiam Cie. Podziwiam rowniez Twoje "iglowe" wyroby. Przepiekne. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Dziewczyny za miłe słowa. Wituś to faktycznie takie dziecko, że gdybym sama nie przeżyła, nie uwierzyłabym, że dziecko może tak dać w kość. No ale mam nadzieję, że będzie lepiej.
    Cieszę się, że robótki Wam się podobają. Bardzo lubię szycie, a te patchworki strasznie wciągają, zresztą tak jak inne robótki :-)
    Patchwork oczywiście pokażę, na razie stop, bo właśnie dziś przywiozłam Gosię z przedszkola z początkami ospy (chyba).
    Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieci - to jeszcze przede mną, cóż będziesz miała co wspominać i opowiadać ze śmiechem, jak to kiedyś było ;) moja mama jest teraz na tym etapie, a wychowała nas 4-kę ;)

    Ale Twoje dzieci mają zdolną mamusię :) piękne dzieła :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. P.S. Kto "działa" na sztaludze? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale Ty zdolna jesteś, wiesz? Kieszonki domkowe śliczniusie! I że tyle okienek chciało Ci się w nich robić - znaczy, jeszcze pracowita! :)
    Co do dzieci - możemy sobie rękę podać. Mój Jaś też jest taki "poczwórny" i też z ułańską fantazją. Jak mi znikał w sklepie, to wiedział, że w razie czego ma iść do obsługi, żeby nadali komunikat przez megafon. Tyle, że mówił im, że ma na imię np. Piotrek i że przyszedł z tatą :) No i wiek podawał inny... :D
    Pozdrawiam ciepło i solidarnie, P.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pasjonatko, no właśnie Twoj Jaś mówi (fantazję ma niezłą :-))))))), a Witek nie, więc tym bardziej drżę. Dziś nawet dzięki uprzejmości pewnej starszej pani mogłam spokojnie w pasmanterii kupić nici, bo Witeczek uparł się wychodzić ze sklepu. Oj, takich przykładów mogłabym mnożyć.
    Dag-eSz może kiedyś tak będzie jak piszesz. Na razie jestem na świeżo i na codzień z Witka wybrykami.
    Na sztaludze działam, a raczej działałam, mam chęć wrócić do tego. Nawet kupiłam farby i płótna... na razie leżą. Może kiedyś :-)))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń