Pieczenie szarlotki generalnie nie należy do skomplikowanych działań. Czasem jednak nachodzi chęć na coś szybkiego, smacznego, doskonałego, a i jak w moim przypadku w oko wchodziły mi jabłka, których żywot zdecydowanie miał się ku końcowi.

Ponieważ staram się ograniczać marnowanie jedzenia (co nie zawsze mi się udaje) tym razem mając naprawdę niewiele czasu po prostu MUSIAŁAM coś zrobić z tych jabłek.

Owszem mogłam je przerobić i np. włożyć do lodówki, ale.... u mnie zdarza się że włożone do lodówki ginie w jej odmętach i tak cała robota poszłaby na marne.

Tymczasem miałam ochotę na coś jabłkowego, ale ani czasu, ani ingrediencji odpowiednich, żeby stworzyć szarlotkę.

I tak obrane jabłka upróżyłam w garnku dodałam trochę cukru i cynamonu (na słynne oko), następnie zrobiłam kruszonkę. Jabłka przełożyłam do naczynia żaroodpornego i posypałam kruszonką.

20 minut w piekarniku nagrzanym do 190 stopni (z termoobiegiem, lubię jak kruszonka jest lekko "opalona") i voila! Pyszny, szybki deser, który znika w okamgnieniu. 

Można podać z lodami, można polać sosem toffi czy innym, a można dopakować masą kajmakową (która została po pieczeniu czekoladowych muffinek z kajmakiem w roli nadzienia PRZEPIS TU)

Tak więc potrzeba matką wynalazków i to całkiem udanych. Uściski i do miłego :)