małe rzeczy cieszą

W całym wirze zmian, remontów, przestawień, przeróbek, dopasowań, kurzu, pyle. Planów, wyobrażeń i marzeń, jak to wreszcie będzie fajnie gd...

W całym wirze zmian, remontów, przestawień, przeróbek, dopasowań, kurzu, pyle. Planów, wyobrażeń i marzeń, jak to wreszcie będzie fajnie gdy się skończy, maleńkie radości napełniają nadzieją, koją oczy i wyobraźnię. Kreują ciąg dalszy i inspirują do działań.


Napełniają chwilowym spokojem i dają poczucie stałości. Odrobinę porządkują przestrzeń
i wewnętrzny chaos. Utwierdzają w przekonaniu, że dokonane wybory to dobra, choć trudna ścieżka, 
a efekt końcowy mimo, że dość odległy będzie przyjemnie zaskakujący. 

Po pierwsze tym, że to już koniec po drugie, że po owym końcu będzie kolejny początek. Bo przecież działanie jest ludzką cechą, wieczny niedosyt i poczucie, że można coś więcej wychwycić sprawia, że naszym odwiecznym pragnieniem jest zdobywanie kolejnych szczytów ziemskiego bytu...

Małym etapem mojej remontowanej łazienki jest lniana zasłonka na okno, z czerwonym, świątecznym haftem. Tak oto chciałabym, aby mój kolejny dom nabierał sezonowych barw
i smaków. Aby natura gościła nie tylko za progiem domu.

Vintage'owy parapet zostaje. Poddam go lekkiemu liftingowi i pozostawię naturalne przecierki.



Fantastyczna, portugalska osłonka na doniczkę (były, a może są jeszcze dostępne w Leroy Merlin) idealnie pasuje do parapetu i lekko chropawych ścian).


Te zjawiskowe, lniane ręczniki są jeszcze dostępne w moim SKLEPIE i jeśli macie chęć zostały AŻ dwie sztuki. Są naprawdę piękne. 




No i kolejna łazienka wyszła mi biała. Stawiam na biel, bo przestrzeń nieduża, a i możliwości aranżacyjnych wiele. Mam co prawda kilka szalonych pomysłów co do tapet, ale może o tym napiszę później, gdy już będzie gotowa.
Szersze kadry w planach :)

W nieco lżejszym nastroju opuszczam blog, by udać się na drobne, przedświąteczne zakupy. A na koniec dnia planuję wieczór filmowy. Tak.... ja, która nie cierpiałam seriali wkręciłam się w serial na Netflixie i jak bone dydy zasiądę dziś z butelką czerwonego wytrawnego (to ostatnio kolor, który mnie zachwycił - patrz ręczniki powyżej) i będę podziwiać nieco tandetne, ale dość ciekawe wnętrza serialowego Dr Martina.

baj baj kochani, a u Was jakie nastroje?

You Might Also Like

3 comments

  1. Ja również cieszę się z małych rzeczy :) To daje o naprawdę dużo szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. poświąteczne :) brzuszki pełne i leciutkie rozleniwienie ..

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna osłonka na doniczkę :).

    OdpowiedzUsuń